sobota, 4 lutego 2012

Rozdział I

- Pamiętasz wczorajszy dzień? Kiedy od Ciebie wracałem zadzwoniła do mnie mama Kuby, mówiła, że... że On miał wypadek. - Mówił Gabryś
- Coo? Dlaczego teraz mi o tym mówisz, mogłeś zadzwonić. Chodź, idziemy do niego, w którym jest szpitalu?
- Klara! On nie jest w szpitalu. Odszedł od nas. - powiedział ze łzami w oczach.
Usiadłam na łóżku i zaczęłam płakać. 
- żartujesz, prawda? spytałam
- Z takich rzeczy nie da się żartować. - odpowiedział zmartwiony chłopak.

- Klara, obudź się, spóźnisz się do szkoły - Krzyczała mama
 Szybko otworzyłam oczy i spojrzałam na nią.
- wszystko w porządku?  zapytała mama.
- Tak, to tylko sen - odpowiedziałam
Nie chciałam jej denerwować takimi błahostkami, miała swoje problemy. Najpierw odszedł od nas ojciec, później straciła pracę. Wszystko to stało się w tym roku.
Od jakiegoś czasu spotyka się z jakimś mężczyzną, mam nadzieję, że ułoży sobie życie na nowo.

Po 5 minutach zwlokłam się z łóżka i pomaszerowałam do łazienki. Wzięłam prysznic, następnie założyłam krótkie spodenki, bokserkę i klapki. Zeszłam na dół, tam czekało na mnie śniadanie. Obok talerza zobaczyłam małą kartkę z napisem Wrócę później. Mama.
- Pewnie idzie na spotkanie ze swoim "przyjacielem"- powiedziałam sama do siebie.
Szybko zjadłam i wyszłam z domu. Spieszyłam się do szkoły, byłam już spóźniona. Całą drogę myślałam o moim śnie, zastanawiało mnie co on mógł oznaczać. Moje myśli przerwał dźwięk sms' a, wyjęłam telefon z torebki , na wyświetlaczu zobaczyłam imię mojego ukochanego.
"Nie idę dzisiaj do szkoły, spotkajmy się za 20 minut tam gdzie zawsze : *" przeczytałam  treść sms' a.
- Dlaczego nie? Jeden dzień bez szkoły dobrze mi zrobi. - znów powiedziałam sama do siebie.
Szłam w stronę parku. Rozglądałam się w każdą stronę i nigdzie nie mogłam zobaczyć Kuby. Postanowiłam do niego zadzwonić. Wykręciłam jego numer. odebrał po drugim sygnale.
- No gdzie jesteś? - zapytałam.
- Za tobą Skarbie.- odpowiedział uśmiechnięty.
Rozłączyłam się i popatrzyłam na niego. Z jego twarzy nie znikał uśmiech.
- No i z czego się tak cieszysz?
- Z tego, że cię mam- odpowiedział ciągle się uśmiechając.
Nic nie odpowiadając ruszyłam w kierunku ławki.
- Zaczekaj, nie jestem taki szybki jak ty - powiedział.
Nie zwracają na niego uwagi szłam dalej. Nagle poczułam, że ktoś łapie mnie za rękę. Był to Kuba, przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił.
- Przepraszam- wyszeptał i pocałował w policzek.
Po dłuższej chwili wydostałam się z jego ramion.
- Po ci miałam tu przyjść? - Spojrzałam na niego pytającą..
- Chciałem z tobą porozmawiać, wydaje mi się, że coś się między nami zmieniło - powiedział
Nie wiedziałam o co mu chodzi. Wszystko było dobrze. Przynajmniej dla mnie.
- Tak a co ?- zapytałam zdziwiona.
- Wydaje mi się, że masz przede mną jakieś tajemnice, nie mówisz mi wszystkiego.
- Tak, masz racje wydaje Ci się - uśmiechnęłam się i pocałowałam go.
- Może masz racje - powiedział odwzajemniając uśmiech.
- Chodźmy do szkoły, może jeszcze zdążymy na lekcje - powiedziałam.
Oboje wybuchnęliśmy śmiechem, ale i tak ruszyliśmy w kierunku szkoły.






                                                                                                                   mylifemydreams

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz