Kiedy doszłam do parku usiadłam na ławce. Było ciemno, bałam się. Chciałam zadzwonić do Kuby, ale przez kłótnie z mamą zapomniałam telefonu. Chciałam iść do Moniki, ale w ostatniej chwili przypomniałam sobie, że dziś wyjechała do swojej chorej ciotki. Został mi tylko Kuba Pomyślałam. Zmierzałam w stronę jego domu.
Szłam ciemną ulicą, nie wiedziałam gdzie jestem. Rozglądałam się we wszystkie strony i w oddali ujrzałam postać, która szybkim krokiem zmierzała w moją stronę. Bez zastanowienia weszłam do jakiegoś baru, nigdy wcześniej tu nie byłam. Podeszłam do barmana i zapytałam
- Mogę skorzystać z telefonu?
- Tak, jasne - mężczyzna odpowiedział i podał mi telefon
- Dziękuje- odpowiedziałam i szybko wykręciłam numer do Kuby.
Zdziwiłam się, bo nie odbierał. Dopiero za czwartym razem odebrał.
- Halo, Kuba? Przyjdziesz po mnie? - zapytałam
- Klara, gdzie jesteś ?- zapytał przestraszony chłopak.
- w barze "Picasso"- odpowiedziałam
- Ok, zaraz będę, czekaj na mnie- powiedział chłopak.
Usiadłam na krześle i czekałam na Kubę. Minęło 10 minut... 20.. 30, a jego nadal nie było. Bałam się, że coś mogło mu się stać.
Cały ten czas myślałam o moi ojcu. Dlaczego dopiero teraz mi o tym powiedziała? Dlaczego nie chciała abym znała prawdę? Pytania, do których nigdy nie znajdę odpowiedzi. Moje rozmyślania przerwa barman, trzymał w ręce telefon.
- Ktoś chcę z panią rozmawiać - powiedział
- Ze mną? - zapytałam
- Tak, to chyba pani wcześniej z kimś rozmawiała.
Kiedy wzięłam od mężczyzny telefon na wyświetlaczy ujrzałam numer Kuby.
- No gdzie jesteś? - zapytałam z ciekawością w głosie.
- Ja jestem tam gdzie miałem być w " Picasso", chyba pomyliłaś nazwy skarbie - powiedział chłopak.
- Poczekaj chwilę, zaraz się zapytam jak się nazywa ten bar. - odpowiedziałam i rozłączyłam się.
Podeszłam do mężczyzny, który wcześniej podał mi telefon.
-Przepraszam pana, jak się nazywa ten lokal ?
- "Magdallen" - odpowiedział mężczyzna.
- Dziękuje.
Wróciłam do stolika i ponownie zadzwoniłam do mojego chłopaka.
- "Magdallen"- powiedziałam
- To zaraz tam będę - powiedział z radością w głosie Kuba.
Po 15 minutach w drzwiach ujrzałam chłopaka. Był uśmiechnięty.
- No w końcu cię znalazłem - powiedział Kuba.
-Hahaha, bardzo śmieszne- odpowiedziałam.
Wstałam i oddałam telefon barmanowi. Podziękowałam i wyszłam.
- Klara, poczekaj co się stało? - zapytał Kuba.
Nic nie odpowiadając szłam dalej.
- Ej, pierw chcesz żebym po ciebie przychodził, a teraz się nawet słowem do mnie nie odezwiesz? - zapytał nieco zdenerwowany.
- Nie musiałeś tego robić. Najlepiej będzie jak znikne, będziecie mieć święty spokoju.!
- Skarbie, przepraszam. - powiedział i przytulił mnie.
- To ja przepraszam, to wszystko przez ten list- wyszeptałam .
- Co się stało? - zapytał
- Mój ojciec, on jest chory na raka. Już nic nie da się zrobić.- powiedziałam ze łzami w oczach.
Chłopak nic nie mówiąc przytulił mnie mocno. Razem ruszyliśmy w stronę domu Kuby. Po 30 minutach byliśmy przed domem. We wjeździe stała policja. Nie wiedząc co się dzieje weszliśmy do środka. To co zobaczyłam bardzo mnie przeraziło.
mylifemydreams
Woow wciągające naprawde: )
OdpowiedzUsuń